środa, 20 czerwca 2007

Olał je deszcz, olał je rząd

Strajkujące pielęgniarki już odniosły zwycięstwo. Może nie w walce z rządem, ale w nastawieniu opinii publicznej. Jest to dosyć ważne, bo ich sytuacja w ogólnej świadomości była nieco inna niż lekarzy. W stosunku do nich bowiem lekko przychodziło nam przyznać, że „im się należy”. Jeśli chodzi o pielęgniarki- z tym było trochę trudniej. Bo od pielęgniarek jesteśmy nastawieni bardziej lekceważąco.
Tymczasem rząd pokazał, że nie ma serca i przy pomocy policji zepchnął siostry sprzed Kancelarii Premiera. Nagłośniły to zarówno telewizja jak i prasa- z Wyborczą i Dziennikiem na czele. Ja natomiast abstrahuję od tego czy ktoś pielęgniarki lubi czy nie, czy uznaje że podwyżki im się należą czy też wystarczą im łapówki emerytów (tak krzyczał do protestujących jakiś starszy pan). Ważną sprawą jest natomiast brak delikatności w postępowaniu z pielęgniarkami.
Być może blokowały jezdnię i Warszawa nie może pozwolić sobie na kolejny korek (to z kolei tłumaczenie policji), ale bezceremonialne spychanie ich na pobocze wyzwoliło w ludziach naturalny opór przeciwko takim działaniom. Telewizja pokazała, jak spychane przez funkcjonariuszy pielęgniarki krzyczały „gestapo”- prasa to opisała. Teraz do strajku dołączają górnicy i lekarze. Ci nie dadzą zepchnąć się tak łatwo. Być może tą kłopotliwą sprawę rozwiązałoby wyjście premiera i porozmawianie z protestującymi. Ale Jarosław Kaczyński najpierw chciał się spotkac na neutralnym gruncie (gdzie powiedziałby to samo co w kancelarii) a potem okazał się tak zajęty, że będzie dostępny dopiero w poniedziałek. Pielęgniarek nikt nie przyjął również w Sejmie. Wicepremier Gosiewski natomiast, zaprosił je na spotkanie… w przyszły wtorek. Przyjechali za to Ryszard Kalisz i Hanna Gronkiewicz- Waltz, którzy postanowili wykorzystać tą sytuację dla medialnego zaistnienia.
Premier Kaczyński nie zdaje sobie chyba sprawy z tego, że protestującymi pielęgniarkami interesuje się cała Polska. Jego wtorkowym spotkaniem w Centrum Dialogu zaś- niewielu. PiS przekreślił szansę na pokazanie się w tym sporze z ludzkiej strony. Wychodząc z założenia, że twarde prawo lecz prawo, udowodnił, że jest to również prawo zimne. Bo z protestującymi trzeba rozmawiać a przynajmniej wyjść i powiedzieć, że się je rozumie. Kazimierz Marcinkiewicz tak właśnie zrobił. Nie na darmo swego czasu był popularniejszy od braci Kaczyńskich. PiS natomiast ogranicza się do wzywania od rozejścia się do domu i twierdzenia (ustami posłanki Szczypińskiej), że cały protest ma charakter polityczny. Tyle tylko, że ja widziałem transparenty z napisem „Nie zabijam, nie biorę” a nie „Precz z Kaczyńskim”.
Rząd nieustannie uskarża się na złą prasę, ale swoim niedołęstwem sam się o nią prosi. Widząc pielęgniarki krzyczące, że ich się nie słucha bo nie są górnikami i nie rzucają kamieniami, sztachetami czy puszkami farbą, trudno nie przyznać im racji. Rząd tymczasem nie chce nawet sprawiać wrażenia że słucha. Wyjście z założenia, że skoro reforma jest w toku i podwyżki będą w przyszłym roku, to wszyscy powinni solidarnie czekać jest naiwniactwem. Tym bardziej, że w uszach opinii publicznej ciągle brzmi te 8 milionów, które minister Kalata rozdała swoim współpracownikom. Na nagrody dla kolesi Leppera(jak ujął to Fakt) pieniądze są, ale dla zwykłych ludzi nie ma.
Jedna z pielęgniarek krzyczała, że olał je deszcz olał je rząd. Rząd olał również to, co wielu Polaków pomyśli sobie o takim podejściu do strajkujących przedstawicieli służby zdrowia. A ja, w swojej naiwności myślałem, że jeśli nie styl rządów sobie poprawili, to przynajmniej PR.

czytaj:

Rząd nakręca strajk

Szef "S": jesteśmy rozczarowani PiS-em; będzie strajk

Pielęgniarki: nie ruszymy się stąd przez tydzień

Policja zepchnęła pielęgniarki na chodnik

"Opozycja cynicznie wykorzystuje strajk pielęgniarek"

Brak komentarzy: