Być może nie ma to związku z polską polityką, ale z pewnością jest to polityka na wyższym szczeblu. Oto bowiem okazało się, że Białoruś i Kuba od wczoraj nie naruszają praw człowieka. Od wtorku nasz wschodni sąsiad nie więzi opozycjonistów, ludzie nie znikają bez śladu, panuje wolność słowa i swoboda gospodarcza. Jednego dnia Białoruś i Kuba są państwami podejrzanymi, a drugiego już nie. Nie ma to, bynajmniej, związku ze śmiercią reżimowych przywódców tych krajów, ale z działaniami Rady Praw Człowieka ONZ.
Powstała w 2006 roku instytucja miała być nowym rozdziałem w historii Narodów Zjednoczonych a staje się jedynie pośmiewiskiem. Sześć krajów, które zasiadają w radzie ma stałe problemy z naruszaniem praw człowieka. W porównaniu z tym zakazywanie Parad Równości w Polsce to pikuś. Znajdują się wśród nich Wenezuela, gdzie zamknięto ostatnią niezależną telewizję a prezydent Chavez chce wprowadzić raj na ziemi, oraz Chiny, gdzie za niezapłacenie podatku VAT grozi egzekucja. W Radzie zasiada również Rosja, która uważa się za „największą demokrację świata”. Arabia Saudyjska również nie jest krajem, gdzie prawa człowieka- w szczególności kobiet- są na pierwszym miejscu.
W rzeczywistości Rada staje się jedynie narzędziem wpływów politycznych służących wybielaniu reżimów. Białoruś zniknęła z listy krajów, w których narusza się prawa człowieka dzięki protekcji Rosji, która również to czyni. Rosjanie skrytykowali raport wysłannika Rady na Białoruś (który nie został wpuszczony do kraju) i określili go jako tendencyjny (a więc nieobiektywny i stronniczy). Kuba z kolei przestała być reżimem, dlatego że USA bały się nieukonstytuowania się Rady a w konsekwencji jej upadku. Po co jednak tworzyć organ, w którym zasiadają państwa uważające prawa człowieka za abstrakcję? To marnotrawstwo czasu i pieniędzy. Kolejna piękna idea opierająca się na wspólnym spotkaniu, podczas której wszystko można się załatwić. Na razie tą ideę wykorzystują reżimy, które w Radzie wzajemnie się popierają i oczyszczają- tak jak w przypadku Sudanu. Co daje nam Rada? Poza stwierdzeniem, że jedne kraje nie przestrzegają praw człowieka a inne ich przestrzegają absolutnie nic. To może powiedzieć nam Amnesty International. Rada- poza upominaniem- nie ma żadnych możliwości a wysyłani przez nią do podejrzanych krajów obserwatorzy są po prostu ignorowani.
Wtorkowa decyzja udowodniła, że organizacja ta nie ma sensu bytu. Jej zasadniczym wyznacznikiem miała być dbałość o przestrzeganie standardów, które uznawane są za najwyższe moralne tzn. praw człowieka wypracowanych w Europie, Ameryce Północne. Nie powinny zasiadać w niej państwa, które tych standardów nie przestrzegają. Rosja, Chiny, Arabia Saudyjska, Sudan, Wenezuela, Egipt- te państwa nie powinny decydować o tym czy standardy przestrzegania praw człowieka zostały spełnione.
Przewodniczący Rady, Luis Alfonso de Alba po wtorkowej sesji stwierdził, że „to był początek nowej ery dla ONZ oraz nowej kultury w sprawach praw człowieka”. Chyba nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo dwuznaczne są jego słowa. Kto jeszcze nagle zacznie przestrzegać praw człowieka- Korea Północna?
czytaj:
Rada Praw Człowieka: kontrowersyjni członkowie
ONZ: Rada Praw Człowieka zdjęła Kubę i Białoruś z czarnej listy
Powołanie Rady Praw Człowieka ONZ (Biuletyn Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych)